Pierwszy raz w życiu jadłam dziś platana.
Kupiłam z ciekawości, usmażyłam. Taki... Ziemniak, szczerze mówiąc. W porządku, ale bez zachwytów. Musiałam dodać miodu i cynamonu. Z samą solą też pewnie byłoby ok.
Zaczęła mi się psuć aplikacja w telefonie, której używam do śledzenia tego, co zjadam (Noom). Podejrzewam, że to problemy z pamięcią. Odinstalowałam i zainstalowałam tym razem Cronometer, z którym już spotkałam się w internecie kilka razy. Świetnym dodatkiem jest to, że pokazuje także witaminy i inne mikroelementy! Bardzo przydatne informacje :)
Nie wiem jak Wam, ale mi bardzo pomaga takie spisywanie wszystkiego, o wiele łatwiej o pilnowanie się.
Dziś jednak mam wrażenie zjedzenia trochę za dużo (mimo, że bilans ok), przez to że już leżę w łóżku, a wciąż czuję najedzenie po tym platanie, zamiast z reguły pustego już brzucha.
Jutro max 1000 kcal.
Bilans:
wczoraj - 1190 kcal
dzisiaj - 1220 kcal
Bardzo dobrze mi się żyje na tej granicy 1200 kcal. Mam natrętne myśli, żeby zmniejszyć, ale skoro waga spada, to po co.
Ćwiczenia:
wczoraj - Chodakowska, Skalpel z hantlami
dzisiaj - bieg, 7,6 km, 44:44 (przyznam, że czekałam z zastopowaniem Endomondo kilka sekund, by wyszedł taki ładny czas, haha)
Waga:
52,4 kg, drobne fluktuacje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz