Powoli się ogarniam, z drobnymi potknięciami, ale jednak czasem udaje mi się uzyskać trochę wewnętrznego spokoju.
Staram się nie dać zwariować.
Nie ustaję z intensywnymi treningami, dzięki nim mimo wszystko trzymam wagę.
Wczoraj przebiegłam 13 km, jest forma.
W maju łącznie 80 (drobny spadek po kwietniowej setce, mięśnie czują zmęczenie!). Na czerwiec planuję kompromisowe 90 km. Oczywiście czystego biegania, chodzenia nie wliczam.
W zeszły weekend postanowiłam skorzystać z pięknej pogody (mieliśmy po 30 stopni Celsjusza) i wybrać się na samotną wycieczkę po Paryżu. Przeszłam ponad 15 km, było wspaniale. Bardzo udany dzień. Po 2 latach zmieniłam stosunek do tego miasta - Paryż jest piękny, potrzeba tylko spełnienia dwóch warunków: zamknięcia granic i nie wpuszczania turystów ;) Wreszcie da się tu oddychać.
Dziś zrobiłam sobie podobną wycieczkę, nie wiadomo kiedy spokojnym spacerem zrobiłam 11 km. Jednak kwarantanna ma swoje plusy.
Teraz przede mną micha warzyw z hummusem.
Kupiłam pierwsze w tym roku figi i arbuza!
Ależ ja na nie czekałam.
Z czereśniami już się zdążyłam kilka razy odtęsknić ;)
Powoli planujemy powrót do pracy. Ależ to będzie dziwne, po 3 miesiącach pracy z domu.
Jednak mimo wszystko bardzo potrzebne. Nawet taki introwertyk jak ja potrzebuje kontaktu z innymi, nie tylko wirtualnego.
Waga: 52,0 kg